Jak to się mówi święta święta i po świętach 🙂 
Nie wiem jak wy ale ja przez jakiś czas nie będę miała ochoty na sałatkę jarzynową, żurek, jajka, wędzonki i inne świąteczne specjały. Tak mam co roku i co roku po takim „obżarstwie” pragnę coś zjeść co zupełnie się różni od wcześniej wymienionych potraw. Takim daniem, które by mnie w tym momencie zadowoliło jest spaghetti albo racuchy.
Gdy sama przyrządzam racuchy to nie zawsze zadowalają one moje podniebienie i do tego zawsze mocno nabrudzę w kuchni (z tym brudzeniem to ja nie wiem jak to się dzieje ale się dzieje).
Chcąc iść na łatwiznę dosyć długo szukałam po sklepach racuszków, które mogłabym szybko przyrządzić i tak, któregoś razu spotkałam racuchy owsiane marki Sante. 

Z samą  marką spotkałam się pierwszy raz kupując ciasteczka owsiane z żurawiną, które pobiły moje serce (ale to to jest inna historia). Ogólnie asortyment Sante jest naprawdę pokaźny (napoje, ciastka, produkty na śniadanie, pieczywo, kawy i wiele wiele więcej). Racuchy owsiane kupiłam w Intermarche i za opakowanie 200 gramowe zapłaciłam ok. 4 złotych. Dodatkowo, żeby móc przyrządzić racuchy musimy jeszcze dokupić opakowanie kefiru (300 ml) dwa jabłka (dodałam jedno bo za bardzo nie lubię jabłek w racuchach) oraz posiadać w domu jakiś tłuszcz do podsmażenia.       
Samo przygotowanie jest banalnie proste i stosunkowo szybkie. Wystarczy tylko obrać jabłko (w przepisie dwa), wsypać zawartość torebki do miski i dodać kefiru. Wszystko wymieszać i odstawić na 15 minut, żeby otręby napęczniały. Nawet czas smażenia jest znośny 🙂 chociaż dla głodnej osoby to i tak się długo czeka 🙂 W czasie smażenia z niecierpliwości wzięłam się za studiowanie składu. 
Niestety w połowie czytania składu znalazłam składnik, który mocno mnie zasmucił i chodzi tutaj o rodzynki (taki ich nie lubię).Przyznam, że po tej informacji troszkę straciłam chęci na ten produkt ale pomimo tego nie pozostało mi nic innego jak spróbować.     
Skład racuchów wyglądał tak (w razie jak by było ciężko odczytać ze zdjęcia):
Mąka pszenna, otręby owsiane 41,3 %, rodzynki, cukier, substancje spulchniające: węglan sodu, sól morska, aromat.
Podczas smażenia w domu unosił się przyjemny zapach smażonych placuszków, który  lekko przypominał mi zapach wanilii. Co do smaku…
Po dwóch kęsach w racuchach się zakochałam i co najważniejsze wcale nie przeszkadzały mi rodzynki. Powiem więcej były jeszcze smaczniejsze niż racuchy domowej roboty. 
Z całego opakowania wyszło więcej niż 10 super pysznych placków wielkości małej pięści. 
Niestety nic co dobre nie może trwać wiecznie i w krótkim czasie po zjedzeniu zachciało mi się po raz kolejny zjeść racuchy marki Sante. Niestety na moje nieszczęście w całym mieście nie ma ani jednego opakowania racuchów owsianych. 
Kto z Was jadł te racuszki ?
Lubicie produkty Sante ?
P.S. Dzisiaj pisząc posta zobaczyłam, że firma Sante ma swój sklep, w którym są moje racuchy.