W ostatnim czasie z wielką ciekawością wzięłam się za przeczytanie książki „Sekrety urody babuszki” – Raisa Ruder i Susan Campos. Po jej przeczytaniu nie mogłam się doczekać sprawdzenia czy przepisy zamieszczone w książce działają na mnie. Dla wszystkich tych co jeszcze nie czytali o recenzji przed pójściem dalej zapraszam TUTAJ. Okej gdy już wszyscy jesteśmy na bieżąco możemy ruszać z tematem 🙂

Do przetestowania z książki wybrałam sobie kilka receptur. Przyznam się, że wybór był ciężki ponieważ w książce jest ich tak dużo, że nie wiadomo od czego zacząć. Do moich pierwszych testów wybrałam pięć receptur tj. „Maseczka antystresowa str. 98”, „Podkręć kolor str. 158”, „Słodkie peelingi wersja druga str. 183”, „Kawowy bronzer str. 219”, „Odżywka do rzęs Rayi str. 121”. 

Wybrałam ”Maseczkę antystresową” ponieważ ostatnio nie miewam żadnych stresów ale bardzo dużo podróżujemy i jestem przemęczona/niewyspana, co za tym idzie, na skórze na mojej twarzy widać swego rodzaju przygaszenie. Samą maseczkę robi się w ciągu chwili. Do jej wykonania jest między innymi potrzebne pół łyżeczki soku z marchwi.  Jeśli ktoś ma sokowirówkę to może pójść o krok dalej i zrobić jakiś pyszny sok z marchewką i jakimiś owocami (mój sok składał się z marchewki, jabłek oraz gruszki).  Co do samej maski i jej działania muszę stwierdzić, że moja skóra po niej nabrała blasku i energii 🙂 Samo nakładanie było dosyć przyjemne. Jedynie co mnie troszkę zdenerwowało, że włosy słabo zabezpieczyłam i musiałam je później myć. No ale taki minus to moim zdaniem nie jest minus tylko bardziej moja niedokładność 🙂

Kolejnym dosyć przyjemną recepturą była ze strony 158 str. i jest ona ulepszenia naszego naturalnego koloru włosów.  Oprócz wersji dla blondynek jest jeszcze receptura dla brunetek oraz rudych. Od samego początku z wielką ciekawością podchodziłam do tego przepisu. Zastanawiałam się czy zwykły rumianek może z tuningować moje farbowane włosy. Letnią płukankę z rumianku wystarczyło polać po włosach i czekać 🙂 Po dwóch takich zabiegach moje włosy troszkę zmieniły swój „naturalny” odcień. Tą płukankę na pewno przez okres wakacji zamierzam używać, ponieważ włosy ładnie się błyszczą.

Słuchajcie! Receptura słodkiego peelingu skradła moje serce, jest to must have pielęgnacji. Nie dość, że robi się go ekspresowo to jeszcze na moich rękach robi cuda. Fantastycznie wygładza skórę to jeszcze zapobiega wrastaniu włoska. Wystarczy tylko cukier i krem nawilżający. W przepisie podane jest, żeby użyć 1/4 szklanki natomiast użyłam troszkę mniej kremu. Również szwagierka tą maseczką się zachwala. Minusów żadnych nie dostrzegam jest to naprawdę fantastyczny przepis.

Kolejny przepis będzie idealnie nadający się na zbliżającą się porę roku. Chodzi tutaj o „Kawowy bronzer”, testując ten przepis miałam wielką nadzieję, że będzie on działał. Ponieważ mam jasną karnację i z powodów niezależnych odemnie nie mogę plackiem leżeć na słońcu. Przygotowywanie i nakładanie było bardzo proste i przyjemne. W łazience czuć było zapach kawy, po 15 minutach zmyłam papkę z nogi. Okazało się, że moja skóra nawet troszeczkę się nie zabarwiła. U mnie przepis ten się nie sprawdził, może za mało miałam fusów, może ten przepis nie działa. Wielka szkoda bo bardzo na niego liczyłam.

Ostatnia receptura to odżywka do rzęs Rayi. Zagłębiając się bardziej w przepis, zorientowałam się, że sporo moich znajomych korzysta z niego od lat. Bardzo sobie chwalą działanie olejku rycynowego i ich rzęsy są długie, gęste i ciemne. Ten przepis jest naprawę skuteczny i wart polecenia. Tylko jedynym minusem jest to, że stosując go trzeba być bardzo cierpliwym bo proces ten przebiega powoli 🙂

  Ponadto tak mi się spodobał pomysł domowego spa, że wraz ze szwagierką zrobiłyśmy sobie babskie spotkano z naturalnymi samoistnie robionymi kosmetykami. Dzięki trzeciemu rozdziałowi w książce „Sekrety urody babuszki” wszystko bardzo fajnie zorganizowałam. O niczym nie zapomniałam, bo autorka wspomniała o wszystkim i myślę, że gdy zbiorę większą grupkę dziewczyn to znowu zorganizuję spa.

     

Zanim sprawdzę wszystkie przepisy z tej księgi, myślę, że minie sporo czasu. Taka książka idealnie nadaje się na prezent dla każdej kobiety, która lubi naturalne kosmetyki. Samo przyrządzanie tych mikstur sprawiło mi bardzo dużo radości. Czułam się jak dziecko w fabryce słodyczy 🙂