Gdy zbyt długo jest dobrze, to wtedy wiadomo, że coś się szykuje.
Tak za każdym razem jest u nas, różnica jest tylko taka, że raz kłopoty są mniejsze a innym razem większe.
Na początku miesiąca byłam w trakcie leczenia się z przeziębienia, które zakończyło się u mnie antybiotykiem. Same choróbsko było troszkę przeze mnie, bo nie dostosowałam ubioru do pogody.
W październiku wydarzyła się bardzo ważna rzecz na blogu. Mianowicie Testaworld przeszło z Bloggera na WordPressa. Przez tą zmianę wynikło kilka większych problemów, które zostały rozwiązane dzięki pomocy przesympatycznej kobiety, bez której nie dałabym sobie rady. Również przez zmianę miejsca, niektóre linki mogą być nieaktywne, jeśli spotkacie takie problem to była bym wdzięczna za informację.W tym miesiącu również udało mi się pojechać w moje strony rodzinne czyli do Warszawy. Lubię tam jeździć, odwiedzać rodzinę i przez chwilę żyć życiem tego żywego miast. Po dłuższej chwili przypominam sobie, że nie mogłabym tam mieszkać na stałe. Szybkość i zabieganie tego miasta po kilku dniach zaczyna mnie męczyć.
Patrząc na to, że od ponad dziewiętnastu lat mieszkam w małym miasteczku nie ma się co dziwić 🙂
Jak tylko wróciliśmy z Warszawy musiałam szykować się do kościoła na przygotowania do roli matki chrzestnej. Dwa spotkania i sporo nerwów a jeszcze szatka, którą zamówiłam została doręczona w inne miejsce. Po prostu kilka dni pełnych stresu, jedynie kto się nie stresowała w całej tej sytuacji to mała Łobuziara.
Gdy zbliżał się koniec tygodnia. myśleliśmy, że to już będzie spokojny czas. Oczywiście los chciała inaczej i z dnia na dzień zepsuł nam się piecyk gazowy. Bez ciepłej wody i ogrzewania zadzwoniliśmy po speca od piecyków. Przyszedł i powiedział, że on się nie zna, ale poleca pewnego pana. Ten polecany pan po dwóch dniach okazało się, że jest już na emeryturze i nie zajmuje się tym. On natomiast polecił nam następnego pana, który idzie na dwa tygodnie do szpitala. Szukając dalej okazało się, że trzech speców od Beretty nie odbiera od nas telefonu. Jeden umówił się z nami po czym nas olał, a jeszcze jeden stwierdził, że umie to naprawić, ale nie ma części.
Dobrze, że mamy u kogo spać bo nie wyobrażam sobie siedzieć w mieszkaniu w którym jest 15 stopni.
Niedawno zadzwoniliśmy do kolejnego speca… powiedział, że w czwartek będzie.
Kochani trzymajcie lepiej kciuki za to, bo jak nie to ja nie wiem co zrobimy.
Zabawne jest to, że kiedyś największym problemem było to, że nie było pieniędzy na naprawę. Teraz pieniądze
są a speca trzeba szukać i błagać o naprawę.
Wiem, że miesiąc listopad zacznie się wyjazdem do Warszawy, dalej nie wiem co nas czeka 🙂
Kochani a jak Wam minął październik ?
Ja też przechodziłam na WordPress z problemami, ale nie ze strony WP, a Bloggera, który…szkoda gadać, ale jak chcesz się dowiedzieć jak to było u mnie i jakie problemy to znajdź u mnie wpis ,,witam się ponownie ” 🙂
Aniu z przyjemnością zapoznam się z tym wpisem 🙂
Ja również wolę żyć w małym miasteczku. Kilka lat temu mieszkałam w Warszawie i choć miło wspominam ten czas, nie chciałabym jednak tam na stałe mieszkać.
Mam dokładnie tak samo jak Ty. Teraz czuję się w 99 % związana z tą swoją małą mieścinką 🙂
U panów od piecyka już tak jest – albo się nie znają, albo się znają, ale nie mają czasu, albo mają czas, ale nagle się okazuje, że im coś wyskoczyło 😉 Przerabiałam temat dwa lata temu przy okazji budowy domu.
Ale wiesz, pocieszę Cię – zawsze po burzy wychodzi słońce czy tam jak kto woli: żeby było dobrze musi być źle. Reasumując – teraz będzie już tylko lepiej 😉
Jak, że od Twojego komentarza minęło już ponad trzy miesiące… To w 100 % się z Tobą zgadzam 🙂 Było źle a teraz jest fantastycznie 😀 Oby jak najdłużej tak było 🙂 Zauważyłam, że będąc na swoim te problemy związane z mieszkaniem bardziej dotyczą nas. Zupełnie inaczej jest na stancji.
Przejście na WP to było najlepsze co mogłaś zrobić, ja na blogspocie wytrzymałem tylko 2 tygodnie. 😉
Też mi się tak wydaje, tylko czasami boję się problemów, które mogą się pojawić. Jak Ty sobie radzisz z problemami blogowymi ? Pojawiają się takie ?
U mnie całkiem przyjemny był ten październik 🙂
Dobrze to słyszeć 🙂
Ajc z tymi specami od wszystkiego. Mieliśmy tak kiedyś z monterem od kabiny z Obi. Tak się spec ów zarzekał że wszystko super zrobi i w ogóle. Minal miesiąc a tego nie ma… W końcu wujek nam polecił swoich kumpli. Zrobili to w ciągu tygodnia.
Tak naprawdę rzadko kiedy można spotkać dobrego speca. Ostatnio na FB jedna Pani pokazywała jak jej „spec” położył kafelki w łazience. Kafelki były tak nierówne i zrobione na odwal, że aż szkoda mi się kobiety zrobiło.