Mówi się, że prawda zawsze wyjdzie na jaw, niby tak jest, ale czasami przez prawdę można człowieka inaczej zacząć postrzegać.
Od pierwszych dni bloga sądziłem, że pewna wiedza na mój temat nie jest Wam potrzebna.
Przez 3 lata próbowałam skrzętnie ukrywać ten jeden jedyny fakt przed Wami.
Opowiadając o moim (naszym) życiu, zawsze starałam się omijać prawdę o moim zdrowiu.
Sądziłem, że uda mi się to ukryć i bez bezboleśnie połączyć dwie sfery (blog i zdrowie).
Czasami było mi ciężko te dwa światy łączyć. Innym razem to w ogóle się nie udawało.
Każda cisza na blogu była spowodowana kaprysami mojego organu (serca).
W trakcie nieobecności odpoczywałam, to uspokaja moje serce.
Oczywiście nie piszę Wam tego, żeby wywołać falę współczucia (nie jest mi to potrzebne).
Piszę Wam to bo wreszcie chcę być z Wami fair.
Chcę, żebyście wiedzieli, że gdy na blogu milczę to nie dlatego, że mi się nie chce tylko dlatego, że moje serce znowu ma swoje wymagania. Chcę wreszcie Wam mówić prawdę, a nie wyjazd do szpitala ukrywać pod jakąś inną atrakcją.
Ogólnie serce mam już chore od urodzenia, trochę perypetii z nim już przeżyłam.
W sumie do tego wszystkiego się przyzwyczaiłam.
Niestety nie wiedząc nic o moim zdrowiu, mogliście sobie myśleć, że przy ciszy mam lenia albo jestem kłamczuchą.
Zabawne jest to, że zawsze jak sobie coś na blogu planowałam, to moje szalone serce miało zupełnie inny pomysł.
Czasami ciężko nam się żyje wspólnej symbiozie.
Jeśli śledzicie mnie na Facebooku, to tam ostatnio pojawiła się informacja, że leżałam w szpitalu. Było to właśnie spowodowane szalonym sercem (ogólnie dawno nie byłam w szpitalu, w którym jest taki pierdolnik). Mam nadzieję, że po tej prawdzie nadal ze mną zostaniecie.
P.S. Pamiętajcie, dbajcie o swoje zdrowie, bo bez niego jest o wiele gorzej.
Dużo, dużo zdrowia dla Ciebie!
Pogodnych Świąt Wielkanocnych 🙂
Serdecznie dziękuje :* Mam nadzieję, że Twoje święta były radosne i rodzinne 🙂