
Czasami wystarczy tylko jedna iskra, żeby zapłonęło ognisko.
Kto pamięta książkę Paprocany — Pauliny Świst ? Była to pierwsza książka autorki, która pozwoliła mi poznać jej twórczość. Po tej książce, która była dla mnie swego rodzaju iskierką, Paulina Świst stała się jedną z moich ulubionych pisarek. Dlatego gdy dostałam możliwość przeczytania kolejnej jej książki, niezmiernie się ucieszyłam, ale też bałam się, że ta następna książka będzie smutnym rozczarowaniem a moja miłość, która zapłonęła po „Paprocany” do twórczości autorki okaże się zwykłym zauroczeniem. Czy tak się stało ? Czy może jednak Mala M. utwierdziła mnie w przekonaniu, że dobrych pisarek nie ma… Na te i inne pytania znajdziecie, odpowiedz w tym poście.
Jeszcze przed otrzymaniem książki chodziłam cała podekscytowana i zastanawiałam się, co tym razem Paulina Świst wymyśli. Jaką historią będę żyła przez najbliższe dni. Oczywiście co nieco wiedziałam o książce” Mala M” bo przeczytałam opis z tylu książki, który brzmiał tak:
Świat Mali staje na głowie, kiedy dziewczyna zawiera bardzo bliską znajomość z niebieskookim bogiem seksu. Zadurzona, oszołomiona i zdezorientowana postanawia za wszelką cenę odszukać mężczyznę, który w pół godziny dał jej więcej rozkoszy niż wszyscy jej dotychczasowi faceci razem wzięci. Jak na złość, nie wiadomo skąd pojawia się „ten drugi” – szarmancki, uroczy, inteligentny sąsiad, gotów uczynić wiele w imię utrzymania dobrosąsiedzkich stosunków. Lepszy wróbel w garści czy gołąb na dachu? To najmniejszy z problemów, jakie zwalają się Mali na głowę. Część z nich dotyczy jej najlepszej przyjaciółki Zuzy, a to się Mali wcale, ale to wcale nie podoba…
Paulina Świst i Lilka Płonka razem w nowej książce Mala M.
Mala M. jest romansem, który powstał z połączenia dwóch Pisarek Pauliny Świst oraz Lilki Płonki z tą drugą pisarką jest to moje pierwsze spotkanie. Szczerze ja jako czytelnik w trakcie czytania książki i w sumie po przeczytaniu nie jestem pewna kiedy piszę Paulina Świst, a kiedy Lilka Płonka. Obie panie piszą bardzo podobnie i ja nie jestem w stanie tego rozróżnić.
Mala M, czyli Malwina na samym początku mogłaby się wydawać zwykłą ponad trzydziestoletnią dziewczyną. Takie przeświadczenie trwa chwilę, bo gdy tylko „odzywa się” jej zwykłość wyparowuje. I staje się kobietą wulgarną, irytującą, lekko szaloną, z dziwnymi odzywkami i lubiącą seks. Takie połączenie dla wielu może się okazać za mocne, ale mi ten klimat bardzo pasuje. Nie przeszkadzają mi chamskie niekiedy dziecinne odzywki, również w książce nie przeszkadza mi duża ilość seksu. Taka jest Mala M i albo się to akceptuje, albo to nie jest książka dla Ciebie. Oprócz tak mocnej i charakternej głównej bohaterki w książce znajdą się postaci spokojniejsze, ale równie barwne 🙂 . Cała fabuła jest trochę zwariowana, ale współgra z bohaterką i w całości tworzy naprawdę fajną i ciekawą książkę. Tak jak zawsze gdy jest dobra książka, po pierwszym rozdziale przepadłam i dwa dni miałam wyjęte z życia. Czytając Male M., dużo się śmiałam, czasami i do łez.
W sumie nie wiem, czy jestem obiektywna, bo może przemawiać przeze mnie sympatia do autorki, ale zbytnio nie ma się, do czego doczepić. Nawet jeśli czasami główna bohaterka mnie wkurza, to nic się nie da z tym zrobić, bo ta postać została tak wykreowana. I gdyby się ją zmieniło/ ugrzeczniło, to książka nie miałaby takiego pazura. Tylko byłaby zwykłym, nie niewyróżniającym się romansem, jakich dookoła pełno.

Wybuchowe połączenie dwóch autorek.
Po przeczytaniu Mali M czułam niedosyt, przykro mi było, że to już koniec duetu Świst — Płonka. Powoli kończąc, chciałam zaznaczyć, że po przeczytaniu ostatniego rozdziału podejrzewam, że możemy się szykować na kolejną część. No, chyba że się mylę, ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
A jeśli zastanawiacie się jakimi uczuciami po tej książce darzę autorkę, to znaczy jej twórczość. To już Wam odpowiadam, nadal jest jedną z moich ulubionych a dodatkowo Wydawnictwo Muza (za co niezmiernie dziękuje) tak dba o moją „miłość”, że już w domu czeka na mnie kolejna książka Pauliny Świst „Chechło”. Więc już niebawem będzie kolejna recenzja. A jeśli Wy moi drodzy czytelnicy znacie kogoś, komu mogłaby się spodobać ta książka, wyślijcie mu link z tą recenzją.
W sumie jeśli jesteście ciekawi, od jakiej książki zaczęła się moja miłość do autorki, to kliknijcie TU. Ciekawa jestem, czy już ktoś z Was czytał tę książkę.