
Interesujące postacie i zaskakujące zakończenie. Wielkie zaskoczenie debiutem Natalii Popławskiej.
Gdybym napisała recenzję chwilę po przeczytaniu książki, to ta recenzja wyglądałaby zupełnie inaczej niż jak ta z dzisiaj. Moje emocje po skończonej książce były tak ogromne, że ciężko byłoby mi napisać dwa zdania. Myślę, że byłaby to chyba moja najkrótsza recenzja. Dlatego też cieszę się, że chwilę poczekałam, emocje ochłonęły i jestem w stanie powiedzieć Wam coś więcej. Zapraszam do recenzji.
„Teraz mogę wszystko” opowiada historię kobiety, która będąc po trzydziestce, rozwodzi się ze swoim mężem i zaczyna życie od nowa. Towarzyszy jej słodka czteroletnia córeczka. Madelaine będąc w małżeństwie, nie mogła być do końca sobą. Dlatego też po rozwodzie postanawia wreszcie zadbać o siebie i otworzyć się na świat. Swoją przemianę zaczyna od spełnienia swojego marzenia. Robi sobie swój pierwszy tatuaż i tutaj tak naprawdę zaczyna się jej historia. Opowieść, która na początku jest zwykła, taka aż nadto normalna.
Pierwsze przewroty i zmiany mojego zdania zachodzą w momencie gdy do akcji wkracza nasza bohaterka. W salonie tatuażu prezentuje się tak, że od razu staje się moją ulubienicą. Madelaine to pozytywna postać, szalona, energiczna, zwariowana, istny wulkan energii. Nie ma w niej nic, co by mnie w niej denerwowało. Normalnie idealna główna bohaterka. W książce pomimo tego, że Madelaine jest piękną kobietą, nie czuje tego przez przebytą ciążę. Jej ocena jest zakrzywiona i dopiero inne osoby budują jej atrakcyjność.
Jeśli chodzi o resztę bohaterów, to również są kapitalni. Począwszy od głównej bohaterki, w której stylu bycia się zakochałam. Jej słodkiej córce, która została przez autorkę świetnie wykreowana. Przy każdej scenie z jej udziałem buzia mi się cieszyła. No i nie zapominając o dwóch mężczyznach tak bardzo różnych od siebie. Każdy jest przystojny, każdy z nich ma inny charakter. Obaj mają coś w sobie i każdy z nich ma brudną cechę, która powoduje, że nie są w 100 procentach do lubienia.

Teraz mogę wszystko – Natalia Popławska
Jest to na pewno idealna lektura na jesień i nie tylko, bo w sumie o każdej porze roku można ją przeczytać. Tylko warto wiedzieć, że tutaj nie znajdziecie mafii, porwań i ostrych pukawek. To nie jest taka historia, ale to nie przeszkadza, bo to, co się tutaj dzieje to ojej.
Kolejnym plusem i to bardzo dużym jest to, że historia jest opowiadana aż ze strony trzech postaci. Swoje kwestie mają Madelaine, Bastian, Ozy, każdy z nich wnosi zupełnie co innego i przy każdej z tych postaci czuć zupełnie inny styl bycia. W „Teraz mogę wszystko” jest sporo zabawnych momentów. Ogólnie jest to erotyk, ale powiem Wam szczerze, że ta książka z erotykiem nie ma aż tak dużo wspólnego. Jest seks, ale w małych ilościach i bardziej uczuciowy, magiczny.
Powiem szczerze, że ta książka skradła moje serce nawet dzisiaj, kilka dobrych dni po przeczytaniu jej, pisząc recenzję jestem tak nakręcona jak mały samochodzik. Może dlatego, że końcówka mnie tak zaskoczyła, a może dlatego, że jest to świetna powieść. Nie wiem, ale powiem Wam, że ostatni rozdział sprawił, że szczękę zbierałam z ziemi. Tak to było opisane, że czułam się, jakby to mnie spotkało. Taka byłam zaszokowana…
Autorka pomimo tego, że to jej debiutująca książka zakończenie zrobiła takie, że to istne mistrzostwo. Mam ogromną nadzieję, że będzie kolejna część, bo jeszcze kilka rzeczy mnie zastanawia i nie chce się jeszcze żegnać z bohaterami. Będę mocno trzymała kciuki, żeby pojawiła się druga część a patrząc na to jak autorka pisze to nawet możemy być i jeszcze trzecie.
Tak już na koniec chciałam Wam powiedzieć, że to jest kolejna dobra książka, która Wam polecam. Dajcie znać, co o niej sądzicie…
Książkę dostałam w ramach współpracy i bardzo za nią dziękuję.

Teraz mogę wszystko – Natalia Popławska
A jeśli nadal chcecie ze mną zostać, to zapraszam Was na kolejny tajemniczy wpis KLIK.