Mursz tajemnicze miejsce, które połączyło losy kilku osób.
Czasami tak mam, że niektóre książki chwilę muszą poleżeć, zanim się za nie wezmę. Tak niestety było z nową książką od Ewy Przydrygi (Mursz), która na pierwszy rzut oka wyglądała dobrze, ale nie zachęciła mnie na tyle, żeby od razu się za nią wzięła. Bardzo żałuję, że nie było tego pierwszego impulsu, bo co jak co książka ma sporo do zaoferowania.
Mursz to niewielki obszar leśny gdzieś na Kaszubach gdzie za czasów drugiej wojny światowej doszło do masowego mordu. Po tych wydarzeniach las został okrzyknięty mianem mrocznego i przeklętego. Las ten był świadkiem wielu tragedii i za każdym razem gdy historia do niego powraca, ciarki pojawiają się na plecach.
Mursz – Ewa Przydryga
Mursz to nie tylko mroczny las, ale też spoiwo, które łączy losy kilku kobiet. Pierwsze rozdziały są trochę zagmatwane i nie wiadomo, o co chodzi. Dopiero później gdy zdałam sobie sprawę, że te historie nie wydarzyły się w jednym czasie, to zaczęłam więcej rozumieć. Mamy trzy narratorki, które opowiadają swoją historię, która w pewnym momencie się łączy z innymi. Całość jest szalenie ciekawa, może trochę smutna i na pewno też przerażająca. Przerażenie tak naprawdę nadchodzi w momencie gdy cała historia się kończy. Zakończenie jest zaskakujący, można powiedzieć, że powstał tutaj taki trochę efekt domina. Ogólnie takiego zakończenia się nie spodziewałam. Bohaterzy są zróżnicowani, może lekko tajemniczy. Do tej pory zastanawia mnie to, co mogło się stać z rodziną Poli. Jest to nurtujące, ale mało by wnosiło do historii.
Tak jak zawsze próbowałam przewidzieć rozwikłanie sprawy, ale tutaj mi się nie udało. Ciekawe jest to, że w książce była tak wymiana zdań między bohaterami, która mogłaby rozwiązać jedną tajemnicę, ale dopiero zdałam sobie sprawę, że to było nakierowujące, jak poznałam całą historię. Śmiało mogę Wam tę książkę polecić, bo Ewa Przydryga potrafi pisać klimatyczne historie. Historie, które są wielowymiarowe, mają charakter i budują napięcie. No i są tak napisane, że je się szybko i zrozumiałe czyta.
Jeśli chodzi o mnie, to już nie mogę się doczekać, co autorka nowego wymyśli w następnej książce.
Wam jeszcze raz serdecznie polecam Mursz-Ewy Przydrygi. A jeśli znacie kogoś, komu mogłaby się spodobać ta książka, to dajcie mu znać.
Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz do recenzji. Jeśli dalej chcecie ze mną zostać, to zapraszam Was na kolejny tajemniczy wpis, który wybrałam specjalnie na tę okazję LINK.