
Magdalena Winnicka znowu zaskakuje. Czas na starych bohaterów w nowym wydaniu.
Są takie serię, które gdy się kończą, pozostawiają wielką pustkę. Pustkę, bo się bohaterów polubiło, bo historia była ciekawa, bo kilka wątków nie zostało dokończonych. Jest to straszne uczucie, ale jako czytelnik trzeba się do tego przyzwyczaić.
Gdy brałam do ręki nową książkę Magdaleny Winnickiej, nie pomyślałam, że są to głosy z przeszłości. Może jakbym bardziej skupiła się na opisie z tyłu książki, to coś by mi zaświtało, ale tego nie zrobiłam i moje zaskoczenie utrzymywała się przez pół książki.

Seria Grzechy Krwi to kontynuacja serii o Grzechach Mafii. Jak możecie się domyślać, w tej nowej serii spotkamy starych bohaterów. Ale uwaga, nie jest to typowy odgrzewany kotlet, nudny i niewnoszący nic nowego. Idąc dalej kulinarnymi porównaniami, jest to danie przyrządzane przez prawdziwego mistrza w swoim fachu. Tirona. Grzechy krwi to historia pełna świeżości. Historia, w której nadal obcujemy ze starymi bohaterami, ale w zupełnie innym wydaniu.
Kostandin i Ala są razem, nadal rządzą mafijnym światem i mają dzieci. Jaspera i Laile, to nic, że tylko jedno z nich jest ich biologicznym dzieckiem. Oboje kochają prawdziwą rodzicielską miłością. Z początku książki można było wywnioskować, że ta część będzie opowiadała historię Laily, ale nic bardziej mylnego.
Tirona. Grzechy krwi – Magdalena Winnicka
Tirona Grzechy krwi, to nie tylko opowieść o najbardziej okrutnym i bezwzględnym bossie mafii. To opowieść o dorastaniu, pierwszej prawdziwej miłości. O problemach, oddaniu i rodzinie. Rozczulająca historia, która jest przeplatana walką o miłość i bezpieczeństwo najbliższych.
Teraz się pewnie zastanawiacie, gdzie jest ten klimat, za który pokochaliśmy serię Grzechy Mafii… Spokojnie moi mili, oczywiście, że nie jest tutaj tak słodko, to nadal mafia jest głównym wątkiem. Tu nadal jest przemoc, ostry język i sceny seksu. Ta książka jest tak naładowana różnymi emocjami, wątkami, że czułam się jak na rollercoastrze.
Tyle powiedziałam już o tej książce, ale jeszcze kilka słów o niej Wam powiem. Tirona Grzechy krwi to książka, która sprawiła mi bardzo dużo radości. Bardzo podobała mi się odsłona starych bohaterów w nowych sytuacjach. Bohaterzy są świetnie skomponowani i cały czas jest mi ich mało. Książka jest tak napisana, że szybko się ją czyta, ale też nie chce jej się szybko przeczytać. Bardzo się cieszę, że jest napisana z perspektywy kilku osób, bo różny punkt widzenia dopełnia całą historię. Jedynie, na co mogę trochę ponarzekać to skoki w czasie, które z jednej strony były fajne, ale niestety w pewnym momencie się pogubiłam i dopiero wszystko stało się jasne pod koniec. Nie mogę Wam napisać, o co dokładnie chodzi, bo zdradziłabym Wam najważniejszy wątek książki, a tego nie chce.
Już kończąc tę recenzję, chciałam jeszcze dodać, że jest to świetna kontynuacja i początek nowej serii. Autorka jest mistrzynią w pisaniu. Mam wielką nadzieję, że ta seria będzie kontynuowana. Co do poziomu dalszych części to tutaj się nie martwię. Na pewno będą świetne. Już się nie mogę doczekać. Was serdecznie zapraszam do przeczytania tej książki, ale polecam najpierw zacząć Grzechy Mafii, bo wtedy poczujecie całym sobą ten klimat.

Tirona. Grzechy krwi – Magdalena Winnicka
Dziękuję Wydawnictwu Akurat za egzemplarz do recenzji. Jeśli dalej chcecie ze mną zostać, to zapraszam Was na kolejny tajemniczy wpis, który wybrałam specjalnie na tę okazję LINK.