Mając w domu Johnego nie myśleliśmy o kolejnej fretce. Żyliśmy sobie szczęśliwe, aż któregoś razu wieczorem dostałam telefon. Znajoma znalazła fretkę, wydaje mi się, że była to jesień, bo zmartwiłam się, że taki maluszek biega bez opieki, a robi się coraz zimniej. Dużo nie myśląc, powiedziałam jej, że niech ją trzyma, a ja zaraz po… Czytaj dalej Historia Żelki, fretki, która była dzielna